Miał być dziś post ze stylizacją, ale pewna sytuacja skłoniła mnie do napisania spontanicznego posta odnośnie zachowania blogerek wobec firm chcących z nimi współpracować na różne sposoby.
Come As You Are
Kilkanaście darmowych szmatek czy kilka przelewów na xxxx zł nie zawróciło mi w głowie, i nie czuję się lepsza, bo mam bloga. Jest mi niezmiernie miło gdy czasem w tygodniu kurier pięć razy zapuka do mych drzwi z ciekawymi przesyłkami. Cieszy mnie, że codziennie na mojej skrzynce e-mailowej pojawiają się nowe wiadomości, w tym wiele wiadomości z pytaniem o współpracę. Co robię?
Selekcjonuję. Gdy oferta jest ciekawa, odpisuję. Gdy mnie nie interesuje, odpisuję, że nie jestem zainteresowana. A gdy pojawia się jakaś zabawna propozycja, nie odpisuję pouczająco, że “pani, ja jestem Blogerką, a pani do mnie z takim propozycjami? proponuję najpierw pójść na studia PR, a dopiero później do Mnie pisać” czy “propozycja pani jest żenująca, chyba nie sądzi Pani, że wstawię Pani banner za 30 zł?”. Nie jestem mentorem, i na zabawne zapytania po prostu nie odpisuję.
Blogami zainteresowały się osoby z różnych branż. Często osoby te wiedzą, że może fajnie jest współpracować z blogerkami, ale kompletnie nie znają tego środowiska. Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego nie czuję się osobą poczuwającą się do krytykowania takich osób, albo wysyłania im pouczających mejli. Doskonale wiem, że nie każdy musi wiedzieć, jak to w modowym światku blogerek jest.
Jestem blogerką, ale jestem też normalną dziewczyną. Żadna propozycja nie jest w stanie zakręcić mi w głowie na tyle, żeby ośmieszać czy krytykować innych, szczególnie inne firmy, które, może czasem nieudolnie, chciałyby współpracować. Nie mam potrzeby odgryzania się. Nie jadam na co dzień muffinów, i nie popijam ich smoothem. Nie mam tarasu z widokiem na morze i nie piję ładnie zdobionej kawy. Nie jestem blogową księżniczką.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Cała rodzina w jednym banku? Tak, teraz to jedno z najczęści...
Kazimierz Dolny to absolutna perełka na mapie polskich urokl...
Prowadzenie bloga daje mi możliwość poznania wielu wspaniały...
Forever young says
Ale pięknie napisane! 🙂 na prawdę ładnie to ujęłaś 🙂
basia says
między innymi dlatego tak chętnie tu zaglądam:)
Laila says
Takie podejście mi się podoba! 🙂
http://fashionznaczymoda.blogspot.com/
rosaelle says
Takie podejście lubię! 🙂
Riennahera says
Moim zdaniem troche przezywasz teraz niezbyt udana akcje. Zupelnie niepotrzebnie, wystarczy po prostu wyciagnac wnioski i zapomniec o sprawie.
ALEX S. | MustHaveFashion.pl says
Nie przeżywam, wierz mi 😉 od dawna już nosiło mnie do napisania takiego posta, bo już od dawna zauważam pewną wyniosłość blogerek do firm, które czasem nie ze swojej winy nie trafiły w gust i podejście blogerek do współpracy z nimi. Dzisiejsza akcja tylko była kroplą, która przepełniła dzban ;).
Riennahera says
Dla mnie ta sprawa ma mnostwo aspektow, a reklama vs blogerzy to jest material na elaborat. Z jednej strony jestes blogerka, wiec masz wiedze, ktorej nie musi miec przecietny PRowiec, ktory o blogach wie z artykulow w Wysokich Obcasach, wiec mozna bylo sie domyslec jak potocza sie pewne sprawy. Nie ma co sie oszukiwac, ze w tym srodowisku jest milo 😉 Z drugiej strony jest wsrod blogerek mnostwo elementu zachlysnietego wlasna maluska slawa (dlatego robi sie coraz bardziej niemilo).Zwykle ‘nie jestem zainteresowana’ nie wystarczy, pasjonujaca byla kiedys bucerska dyskusja ‘jak to ktos powiedzial komus cos, ze az mu w piety poszlo’.
Tak w ogóle zastanawiam sie czy naprawde reklama na blogach to jest dobry pomysl. Moim zdaniem laseczki po prostu sie oblawiaja, a firmy nie maja specjalnego pozytku z tego. Ale moze sie myle.
ALEX S. | MustHaveFashion.pl says
Jeśli chodzi o tamtą sytuację, to tak jak pisałam, nie są to tylko moje decyzje. Proponuje już nie wracać do tego, gdybym chciała wyjaśniać, rozgorzała by się jeszcze większa dyskusja.
Ten mój mini felieton to własnie o tych blogerkach zachłyśniętych swoja mini sławą. Dobrze pamiętam ten pojazd na dziewczynę (nie pamiętam już kto to był), która bałwochwalczo pochwaliła się jak to odpisała pewnej Pani na propozycję….
Nie ma co się oszukiwać, blogi z przed 3, 4 lat i blogi teraz to już nie to samo. Sama zaczynałam w 2008 roku i nie wiele miałam wtedy wspólnego z reklamą.
Czy reklama na blogach to dobry pomysł? Moim zdaniem to firmy całkiem nieźle na tym wychodzą… nie mówiąc już o blogerkach.
http://www.fashionable.com.pl/ says
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś. W coraz bardziej popularnym świecie blogowym, miło być zauważonym, ale nie warto popadać w samozachwyt. Często takie osądy wydają osoby, które same nie prowadzą blogów i nie wiedzą, że poza przyjemnością jest to także pracochłonne zajęcie.
Erill says
Pojawienie sie reklam na blogu wygenerowało rzesze dziewczatek ktorym sie wydaje, ze stworzenie trzech zestawow ze srednimi zdjeciami sprawi, ze zglosi sie do nich firma pokroju Black Milka i beda kolejna Maff blogosfery. Niestety reklamy popsuly mocno blogosfere, szczegolnie modowa. I teraz rzesza tych no nie czarujmy sie glupich dziewczat na potege zaklada blogi, sprzedaje sie za mazniete cienie po powiek, nagabuje firmy o darmowy prezenty “bo ja jeste blogerko i mam 30 obserwatorow” i wystawia bardzo nieprzyjemne swiadectwo o blogosferze modowej wsord firm ktore nie maja zadnego obowiazku weryfikowac czy to troll modowy czy reprezentantka calosci. To zniecheca. Wszystkich. Lacznie ze mna. Ze swiecza szukac inspiracji na blogach przy zalewie chlamu, fotek o makaronie i postach o wspolpracy z firma z ciuchem za 8 zl.
Fashion Split Personality says
Erill – jesteś wielka !
SkonfundowanaPanna says
“Nie jadam na co dzień muffinów, i nie popijam ich smoothem. Nie mam tarasu z widokiem na morze i nie piję ładnie zdobionej kawy.” – Ja zaglądając na większość blogów, mam właśnie takie wrażenie. Dziewczyny pokazują rzeczy z kosmosu, niedostępne często dla większości, a my siedzimy, zachwycamy się, a po czasie robi się przykro, bo napatrzymy się na laski, co to sączą drogie driny, zakładają codziennie inne Ray Ban’y, mimo iż słońca nie ma… Oczywiście ja tu nikogo nie potępiam, fajnie jeśli im się poszczęściło, mogą sobie na to pozwolić, ale też trzeba pamiętać o tym, że blog wychodzi na świat, czyli do ogółu, dlatego też warto byłoby się do niego trochę przystosować i robić wszystko z umiarem.
Ewa says
To chyba pierwsza Twoja notka jaka przeczytałam, przyznam szczerze, że wcześniej od Twojego bloga odstraszał mnie jego profesjonalny wygląd, przypominający bardziej normalną stronę internetową (wiem, wiem, że to absurdalne). Doceniam jednak, że pomimo jak widać bardzo systematycznego i profesjonalnego podejścia do blogowania masz tak normalne podejście. I teraz biję się w pierś i mogę tylko powiedzieć: nie oceniaj bloga po pozorach, bo może za nim stać fajna dziewczyna, a nie tylko marketingowy tytan;) Pozdrawiam
Aga says
Przykładem zachłyśniętej “sławą” blogerki jest charlize-mystery, która myśli, że jest alfą i omegą. Serwuje nam zdjątka swoich muffinków i latte z piękną pianką, a w między czasie udowadnia, że ona je i rozmiar OCZYWIŚCIE XS (jak to kiedyś odpisała komuś w komentarzach) ma dzięki genom. Każdy jej post jest reklamą jakieś firmy/produktu, a sama ma w dupie czytelników. Ba! Jej się wydaje, że oni nie są jej do niczego potrzebni 🙂 Przeciwieństwem jest Fashionelka, która również współpracuje z wieloma firmami, ale nie jest zarozumiała i zakochana w sobie. Ludzie tylko nie potrafią strawić, że stać ją na LV czy inne światowe marki.
Marika says
Wg mnie to właśnie Fashionelka jest przykładem dziewczyny, która stała się sławna nie ze względu na swoje wyczucie stylu, modowy zmysł, ale przez to właśnie, że widziała, gdzie uderzyć, jak się wypromować i spędziła/ spędza mnóstwo czasu na pozycjonowaniu swojej strony www. Przeglądając jej zdjęcia na FCB co jakiś czas można natknąć się na post o tym, kto właśnie do niej napisał i jakie to śmieszne, bo ona przecież jest WIELKĄ ZNANĄ blogerką. Ma łeb do marketingu i promocji, ale też zero własnego stylu i polotu. Dla mnie jej blog i ona sama jest jedną wielką reklamą, a teksty jakie czasami zamieszcza ukazują jaka naprawdę jest- wyniosła, ale zakompleksiona dziewczyna, której przypadkiem się udało zaistnieć…Komercja…
Ważny says
Ładnie się dziewczyny ciśniecie, aż miło poczytać 😛 Czasami odnoszę wrażenie, że ciekawiej byłoby oglądać na ringu walki blogerek zamiast jakiegoś Pudziania czy Majka Tajsona 🙂
Agata says
Dobrze powiedziane!
PatriszjaFashion says
Wspaniale piszesz! Świetnie się to czyta naprawdę, cudna blog!:)
Gratuluję zdrowego podejścia!:)
pozdrawiam:)