Felieton: czy uroda pomaga w modowym blogowaniu?

Dziś dzień świąteczny, zawsze w takie wolne, chilloutowe dni nachodzi mnie na przemyślenia. Podczas przeglądania blogów dopadło mnie pytanie… czy uroda pomaga w blogowaniu?

Co skłoniło mnie do takich przemyśleń? Przeglądając bloga pewnej blogerki, blogerki z urody bardzo ciekawej i oryginalnej, zaczęłam patrzeć na jej sety… odcinając jej w myślach głowę! Wiem, że brzmi to może drastycznie, ale tak faktycznie było. Czasem w myślach, a czasem… ręką zakrywałam niektórym blogerkom twarze i nagle uderzyła mnie pewna refleksja, a mianowicie taka, że niektóre sety, które prezentowały, były po prostu… beznadziejne! Oczywiście jest to moja subiektywna ocena, która uświadomiła mi, że dana rzecz, albo dany set… podobał mi się przez wzgląd na to, że blogerka urodziwa była!

Nagle okazało się, że część zestawów, które naprawdę wpadały w mój gust, okazywały się tandetne, gdy głowę blogerki podmieniłam na twarz mniej urodziwej dziewczyny. Pomyślałam sobie wtedy, że gdyby nie uroda, to dany zestaw nie wzbudził by pewnie żadnego zachwytu wśród wielu osób. I tak zaczęłam trochę inaczej patrzeć na to wszystko, co jest teraz HOT w blogosferze. Oczywiście nie sugeruje się tylko tym, co w danej chwili jest na topie, ale jednak nałożyłam pewien filtr na sety prezentowane przez blogerki.

Na koniec mój komentarz, puentujący cały ten czwartkowy mini felieton. Moim zdaniem uroda jak najbardziej pomaga w blogowaniu i sprawia, że pokazywane rzeczy, dodatki i całe sety są dużo bardziej atrakcyjne. Czasem spotykam naprawdę świetny zestaw w wykonaniu blogerki przeciętnej urody i myślę sobie, że gdyby założyła go któraś z tych ładniejszych, set wzbudził by wielkie wrażenie, a tak… Jaki jest z tego wniosek? Prawda, że coś w ładniejszym opakowaniu zawsze sprzeda się lepiej jest znana od wieków i nikogo nie powinna dziwić. Ciekawa jestem co Wy myślicie na ten temat?

Comments

  1. avatarDolly says

    Święta prawda. Wpadłam na to samo już kilka tygodni temu. To straszne, ale wchodząc na blog nieurodziwej dziewczyny nie mam ochoty oglądać jej stylizacji nawet, gdyby miały być rewelacyjne. Po prostu wszystko nie wydaje się wtedy już takie estetyczne, jak po ‘odcięciu’ głowy 😉

  2. avatar says

    Całkowicie się z tym zgadzam ; ) Ale jest coś jeszcze… Dobre zdjęcia. Ta sama sukienka o wiele lepiej wygląda na ładnych lustrzankowych zdjęciach o zachodzie słońca niż na fotce z telefonu. Blogerka ładna i szczupła prezentując jakiś zestaw przypomina prawdziwą modelkę. I to przyciąga, to jest to, co ludzi interesuje.

  3. avatar says

    Ja mam takie same zdanie, częściej przeglądam blogi osób którym zazdroszczę(w dobrym znaczeniu) urody. Ale to nie znaczy że osoba z przeciętną urodą nie wybije się, też ma szanse 😉 x

  4. avatar says

    jest dużo blogerek, których styl jest totalnie zwyczajny, ubierają się w to co wszyscy a jednak są popularne bo są po prostu śliczne:)

  5. avatar says

    Z pewnością patrzy się przez pryzmat urody, bo lepiej prezentują się ubrania na ładnych kobietach, wystarczy odnieść się do modelek. W tym zawodzie wymagana jest wręcz uroda. Pomimo tego nie przeczę, że każdy może próbować swoich sił jako blogerka i prezentować ubrania nieważne jak się wygląda, bo liczy się pomysł i charyzma!

  6. avatar says

    ja już to zauważyłam dawno, dawno temu 🙂 i zgadzam się że niektóre osoby mają popularność tylko dzięki ładnej buźce, przykre to, ale prawdziwe! wgl ostatnio te i podobne tematy przewijają się na wielu blogach, nawet na forum modnej polki wre podobna dyskusja! dobrze może jak się więcej osób wypowie i poruszy ten temat to może ludzie zaczną chodź trochę patrzeć na to co mamy na sobie niż na twarz…

  7. avatar says

    jest to prawda bo przecież ładnemu we wszystkim ładnie, jak to stare przysłowie mówi.
    ale jest też taka blogerka, skądinąd jedna z najpopularniejszych, która jest, nazwijmy rzecz po imieniu – bardzo mało atrakcyjna jeśli chodzi o buzię, ale za to bardzo szczupła. i również robi ogromne wrażenie.
    to działa w dwie strony.

  8. avatar says

    patrząc po najpopularniejszych blogach, blogerka musi być przede wszystkim szczupła. im szczuplejsza, tym lepiej. może być przeciętnej urody, ale jeśli chce być topowa, rozmiar 36 lub mniejszy jest obowiązkiem. wiadomo, że ładne i zgrabne dziewczyny wyglądają we wszystkim dobrze. wiele blogerek pokazuje dokładnie to samo raz za razem, są nudne, monotonne i przewidywalne, ale ludzie lubią je bo wyglądają po prostu ślicznie. i może właśnie dlatego, że są łatwe w odbiorze i nie wymagają od odbiorcy kreatywnego myślenia.
    z drugiej strony, są też przykłady takich dziewczyn jak Coco Mayaki, które poszły w alternatywę i robią coś kompletnie innego niż reszta. tylko trudno nazwać je najbardziej popularnymi, mimo, że dla mnie te blogi są o wiele bardziej wartościowe. i takich alternatywnych blogów w Polsce jest kilka, ale nie więcej niż 10. dla mnie czołówka to Maffashion, AlicePoint, Pani Ekscelencja (chyba jedyny streetwearowy blog w Polsce), blog Aleksandy Wydrych, wspomniana Coco Mayaki, Oliwia z variacji, LansPudernice, Ewelina z eveline fashion-diary, Japanese Fly, Tamara z Macademian Girl, Styledigger, czy Helena z The Wearability. te blogi są JAKIEŚ – dziewczyny wyrożniają się, są zawsze o krok do przodu. część z nich do tego naprawdę nieźle pisze – przez to blogi są naprawdę ciekawe.

    druga kwestia – same zdjęcia – i tu niestety nie ma zmiłuj. Można zacząć od fotek robionych komórką do lustra (tak zaczynała Maff), ale najlepsze blogi to profesjonalne sesje zdjęciowe lub przynajmniej profesjonalny sprzęt. problemem jest to, że wiele dziewczyn próbuje zrobić super mega wspaniałą sesję zwykłą cyfrówką i te efekty nie są zachwycające dla widza. wydaje mi się, że jeśli nie ma się dostępu do porządnego aparatu, lepiej robić takie zdjęcia jak Ryfka – proste portretowe ujęcie całej sylwetki (została przy tym, mimo, że ma teraz dobry sprzęt), na którym wszystko dokładnie widać. naprawdę odrzuca mnie od blogów, na których widzę 15 zdjęć dziewczęcia porozkładanego w zbożu, gdzie brak ostrości i głębi aż skaczą do oczu.

    ogólnie wydaje mi się jednak, że fajny sprzęt czy ładna buzia może wiele ułatwić, ale można się wybić i bez tego. pod warunkiem, że ma się zgrabne nogi.
    moim zdaniem np. AlicePoint nie jest klasycznie ładna, a uwielbiam jej bloga, podobnie Styledigger czy Ryfka. dziewczyny mają po prostu osobowość, której nowym blogerkom najczęściej brakuje – większość blogów jest po prostu nijaka. przeglądając całą listę nowych wpisów na Szafach, komentuję max 2-3 posty. Dopiero przeglądając je tak masowo widać ogrom banału i H&Mu czy spódniczek z Bershki. blogi są wtórne, nudzą i męczą. i odcinać kupony, zarabiać na reklamach i dostawać darmowe butki może właściwie każdy z ładną buzią – ale stworzenie marki i nazwiska nie jest takie łatwe.

    ja mam ostatnio taką filozofię, że jeśli wchodzę na bloga i pierwsze co widze, to konkurs, wyniki konkursu lub post zaczynający się od “przepraszam, że tak dawno nie pisałam”, albo “mix inspiracji”, to oznaczam go jako coś, do czego nie warto wracać. uwagę przyciągają albo zdjęcia, albo tekst – jeśli nie ma ani jednego ani drugiego, to po co mam zaglądać na takiego bloga?

    • avatar says

      nie zgodzę, się tylko z jednym, że rozmiar 36 i mniejszy we wszystkim wygląda dobrze. To nieprawda. Sama noszę rozmiar 36 i są rzeczy w których taka szczupła figura zamiast wyglądać dobrze wygląda jeszcze chudziej. Może niektórym się to podoba, jednak uważam, że jak chudzina bez wcięcia w talii, której wystają kości biodrowe i żebra założy na siebie obcisłą sukienkę to wygląda to strasznie. Tak samo okropnie wyglądają wielkie koturny na nogach jak patyczki. Jest jednak kilka blogerek, które się tym nie przejmują, a potem się dziwią, że wszyscy chcą je dokarmiać 😉

      po za tym wydaje mi się, że niektóre stylizacje robią na nas większe wrażenie bo po prostu pasują do modelki, do jej karnacji, koloru włosów. Często też spotykam się z tym, że blogerki noszą to co jest modne, niekoniecznie pasujące do ich typu urody. Przykładowo jasna karnacja + mdłe pastele lub neony i efekt jest taki, że wygląda to niestety trupio blado.

  9. avatarmycha says

    sama prowadzę bloga, lecz ze względu na swoją nienaganna cerę nigdy nie pokazałam żadnej stylizacji, gdyż wiem ze nikt się nią nie zainteresuje, a komentarze mogą dotyczyć mojej skóry

  10. avatarIza says

    Czy pomaga? Ciężko powiedzieć. Taka Jessica Mercedes, nie dość, że nazywa się jak jakaś stara aktorka porno, to jeszcze jest bardzo brzydka. Druga – Maffasion – cóż… Z toną tapety i godzinami fotoszopa wygląda co najwyżej przeciętnie. Bez tapety to już podchodzi pod grupę inwalidzką. Skąd ich sukces? Agencje kreatywne. Ot, miały piniondz żeby się wypromować, potem to już działały inne czynniki. Bo nie czarujmy się – obiektywnie one nie są ładne. Nie podobają się mężczyznom. A o to przecież koniec końców chodzi, wbrew temu co mogą twierdzić propagujące narcyzm “feministki”
    Iza ostatnio opublikował..L’Oreal i Vichy NeogenicMy Profile

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge